31 maja 2016 r. w siedzibie Archiwum Państwowego w Kaliszu odbyło się drugie spotkanie z cyklu pt. "Gdy odwaga kosztowała". Tym razem stan wojenny wspominali panowie Jacek Jakubowski i Maciej Pawlak. Pośród gości pojawili się m. in. wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Kaliszu Zbigniew Włodarek; przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Wielkopolska Południowa Jarosław Wilner; ks. dr Sławomir Kęszka reprezentujący Biskupa Kaliskiego; bohater pierwszego spotkania Edward Grzeliński; dziennikarze Agnieszka Burchacka z "Życia Kalisza" i Mariusz Kurzajczyk z "Ziemi Kaliskiej"; darczyńcy i sympatycy archiwum oraz młodzież z Zespołu Szkół Ekonomicznych w Kaliszu z opiekunem Izabellą Galubą-Bryja.
Gospodarzem spotkania była dr Grażyna Schlender, z której to inicjatywy zrodził się cykl spotkań nawiązujący swoją nazwą do tytułu książki o. Stefana Dzierżka - "Gdy odwaga kosztowała". Jest to opis osobistej walki duchownego z totalitarnym systemem komunistycznym. Klasztor o. Jezuitów przy ul. Stawiszyńskiej w latach 70. był azylem dla opozycji demokratycznej, ludzi związanych z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W latach 80. stanowił azyl dla ludzi związanych z "Solidarnością". Rola samego o. Stefana Dzierżka jest nie do przecenienia. Bohaterowie drugiego spotkania również toczyli na swój sposób walkę z władzą komunistyczną. Dyrektor APK przedstawiła sylwetki prelegentów.
Jacek Jakubowski w 1980 r. miał 20 lat. W 1981 r. wstąpił do "Solidarności" w Fabryce Wyrobów Ażurowych "Haft" w Kaliszu, gdzie pracował. Był także zaangażowany w działalność Związku Młodzieży Demokratycznej - pełnił funkcję wiceprzewodniczącego tej organizacji. W latach 1982-1984 wciągnięto go do karnej kompanii polowej, gdzie przez szykany przechodził proces "resocjalizacji". W grudniu 1984 r. stał się jednym z liderów "Solidarności Walczącej" w Kaliszu, drukował nielegalne pismo "Organ Solidarności Walczącej Oddział w Kaliszu", za co został aresztowany i w 1985 r. osadzony w kaliskim więzieniu. W 2015 r. został odznaczony przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego Krzyżem Wolności i Solidarności.
nMaciej Pawlak to aktywny w latach 80. radca prawny wspierający Komisje Zakładowe m. in. w "Polo" i "Runotexie". Pełnił funkcję przewodniczącego Związku Młodzieży Demokratycznej w Kaliszu. Był akredytowanym dziennikarzem podczas I. Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" w Gdańsku-Oliwie - informacje prasowe zamieszczał w "Gazecie Zjazdowej". Został internowany 7 stycznia 1982 r. Przetrzymywano go początkowo w Ośrodku Odosobnienia w Ostrowie Wielkopolskim, później w Głogowie. Do Kalisza wrócił 20 lutego 1982 r.
Maciej Pawlak opowiedział zebranym m. in. o początkach swojej działalności w opozycji. Mając za sobą zdany egzamin sędziowski, we wrześniu 1980 r. zapukał do drzwi Zarządu Regionu oferując swoją pomoc prawną. Współpracował tam m. in. ze Świętosławem Fortuną. Powołano wtedy do istnienia Zespół ds. Przestrzegania Praworządności. W okresie tzw. karnawału "Solidarności" Maciej Pawlak miał 28 lat. Był współinicjatorem powstania w Kaliszu przy ul. Kazimierzowskiej Związku Młodzieży Demokratycznej. W tym okresie Zarząd Regionu miał swoją siedzibę na Alei Wolności. Z uwagi na lokalizację, wszyscy członkowie "S" wiedzieli, że są obserwowani - z budynku sądu lub z komendy MO na ul. Jasnej. Prelegent bardzo emocjonalnie wspomina I. Krajowy Zjazd Delegatów. Wysłaliśmy apel do ludzi pracy Europy Wschodniej. To ja w Kaliszu go ogłosiłem w "Gazecie Zjazdowej". Tego komuniści bali się najbardziej, że nasz ruch rozejdzie się na pozostałe państwa bloku wschodniego. Gdy ogłoszono stan wojenny rozpoczęły się internowania. Pierwszy na wolność 24 grudnia 1981 r. wyszedł Andrzej Orczykowski. To on był głównym źródłem informacji odnośnie liczby zatrzymanych opozycjonistów. 7 stycznia 1982 r. tuż przed 22.00 przyszli po mnie. Moje dzieci płakały, żona zdążyła spakować mi najpotrzebniejsze rzeczy. Maciej Pawlak trafił do komendy MO na ul. Jasną. Tam był traktowany okropnie. Dopiero, gdy funkcjonariusze dowiedzieli się, że mają przed sobą osobę po egzaminie sędziowskim, spuścili nieco z tonu. Zawieziono go do Ostrowa, z rana otrzymał ćwiartkę chleba i komentarz To wam gnoje do granicy wystarczy. Te słowa bardzo go zaniepokoiły. Wkrótce okazało się, że został przewieziony do Ośrodka Odosobnienia w Głogowie, gdzie były łóżka trzypiętrowe, gra w szachy i posadzona cebula na oknie. Osadzonych odwiedzał biskup z Poznania przywożąc im artykuły pierwszej potrzeby. Maciej Pawlak doskonale pamięta dzień odzyskanej wolności. Mówili, "wyjdziesz, jak podpiszesz i wyjedziesz z kraju". Podpisałem i 20 lutego wyszedłem na ulicę trzymając swoje rzeczy w kolorowym kartonie po proszku OMO.(…) Od czasu powrotu do domu, co tydzień przyjeżdżała czarna wołga. Pytali nieustannie kiedy w końcu wyjadę z Polski. W październiku opuściłem kraj i odjechałem razem z rodziną maluchem do Francji.
Jacek Jakubowski w 1980 r. uczęszczał do Technikum Mechanicznego w Kaliszu. Chciał bardzo przynależeć do opozycji, ale ze względu na młody wiek nie potraktowano go poważnie w siedzibie Zarządu Regionu. Realizował się działając w Związku Młodzieży Demokratycznej. W szkole kolportowałem bibułę, czyli nielegalne pisma. Przez radiowęzeł dyrektor oznajmił, że wszyscy zaangażowani w ten proceder mają się ujawnić. Wkrótce w jego gabinecie pojawiła się niemal cała nasza klasa, więc dał nam spokój. W marcu 1981 r. na fali wydarzeń w Bydgoszczy chcieliśmy przeprowadzić w szkole strajk okupacyjny, szukaliśmy poparcia w kaliskim "Ekonomiku", ale ostatecznie sprawa upadła. Stan wojenny był dla Jacka Jakubowskiego ogromnym zaskoczeniem. Pracował już wtedy w kaliskim "Hafcie". W pierwszych dniach stanu wojennego w bucie przemycił do zakładu apel o podjęcie pracy, wystosowany do pracowników przez Jarosława Wilnera. Ciekawie przedstawiała się sprawa Związku Młodzieży Demokratycznej w okresie stanu wojennego. Funkcjonował on nadal przez pewien czas, ponieważ nie zawieszono jego działalności.
Jacek Jakubowski wkroczył w wiek poborowy. Odbywał kurs dla kierowców, podczas którego często wdawał się w ostre dyskusje z pewnym pułkownikiem. Dziś podejrzewa, że to jemu zawdzięczał wzięcie do wojska w lutym 1982 r. i trafienie do karnej kompanii polowej. Trafił pomiędzy ludzi po poprawczaku, z wyrokami. Od kwietnia do października 1982 r. był zakwaterowany pod Bolesławcem w namiocie na poligonie. Poborowi pracowali przy wyrębie lasu w okolicach Szklarskiej Poręby. Z wojska wrócił w grudniu 1983 r. Nieco później nawiązał kontakt z Mariuszem Harendarzem, kaliszaninem studiującym w Poznaniu i Maciejem Frankiewiczem z poznańskiej "Solidarności Walczącej". W 1985 r. został aresztowany w dość ciekawy sposób. Wywołano mnie, że niby Gosia z Asnyka prosi mnie o kontakt. Małgorzaty znałem dwie, m. in. z Zarządu Regionu. Poszedłem w kierunku ul. Asnyka no i mnie zwinęli. 2 miesiące przesiedział w areszcie na ul. Jasnej. Później przeniesiono go na 4 miesiące do kaliskiego więzienia przy ul. Łódzkiej. Wygląd cel wzbudził szok. Znajdowały się tam już cztery osoby, a Jacek Jakubowski był piąty. Łóżka natomiast były tylko trzy. Po zwolnieniu założył rodzinę i już się tak aktywnie nie angażował w działalność opozycyjną. Poza tym i tak był spalony.
Z sali padło pytanie o tzw. komisję weryfikacyjną. Jacek Jakubowski przytaknął, że przeglądał akta SB. Znał jednego funkcjonariusza, którego nazwisko na liście było. Wkrótce jednak wmawiano mu, że to pomyłka. Jeden z uczniów Zespołu Szkół Ekonomicznych zapytał, czy w stanie wojennym prelegenci byli gotowi na otwartą walkę z władzą komunistyczną, czy raczej stawiano na działalność w ukryciu. Maciej Pawlak z ubolewaniem stwierdził, że Polaków zgnębili sami Polacy. Ruch solidarnościowy liczący 10 mln ludzi został załatwiony w ciągu 2 nocy. To przykre, że ludzie tak szybko się poddali. Z drugiej jednak strony, gdyby doszło do interwencji zewnętrznej, rozlew krwi byłby nieunikniony. Jacek Jakubowski wspomniał, że podczas pobytu w wojsku, ustalił ze swoją mamą, że gdyby coś się działo, było niebezpiecznie, to on po prostu ucieknie. Nie będzie działał po drugiej stronie barykady.
Dr Grażyna Schlender podziękowała za podzielenie się swoimi wspomnieniami szczególnie z młodzieżą, która słuchała z ogromnym zainteresowaniem. Prelegenci podziękowali za zorganizowanie tego spotkania i całego cyklu 35 lat po ogłoszeniu stanu wojennego. Dzięki temu młodzież zyskuje świadomość historyczną, kształtuje swoje poglądy.
Ksiądz dr Sławomir Kęszka przypomniał, że kościół był bardzo zaangażowany w działalność opozycyjną. W latach 80. XX w. oddała swoje życie największa liczba księży. Spotkania organizowane ze świadkami historii są nie do przecenienia.
Spotkanie zakończyło się wykonaniem wspólnych fotografii oraz dokonaniem okolicznościowych wpisów w kronice Archiwum Państwowego w Kaliszu. Informacja o kolejnym spotkaniu w ramach cyklu "Gdy odwaga kosztowała" zostanie zamieszczona na naszej stronie internetowej.