Od Radziwiłła do Kennedy'ego. Przypadek pewnej celebrytki.

19 marca 2015 r. miłośnicy historii w siedzibie Archiwum Państwowego w Kaliszu mogli wysłuchać bardzo ciekawego wystapienia gościa z sąsiedniego miasta Ostrowa Wielkopolskiego. Dyrektor Muzeum Miasta Ostrowa Wielkopolskiego Witold Banach wygłosił prelekcję pt. "Od Radziwiłła do Kennedy`ego. Przypadek pewnej celebrytki". Spośród zaprzyjaźnionych twarzy udało się zauważyć m. in. wiceprezesa Związku Literatów Polskich Oddział w Poznaniu Urszulę Zyburę, polonistę i działacza Stowarzyszenia im. H. Sutarzewicz w Kaliszu Andrzeja Zmyślonego, prezesa Polskiego Towarzystwa Historycznego Oddział w Kaliszu Tadeusza Krokosa, przedstawiciela Kaliskiego Towarzystwa Genealogicznego "Kalisia" Józefa Kaczkowskiego, przedstawicielki mediów: Bożenę Szal-Truszkowską i Agnieszkę Burchacką oraz darczyńców APK.

Dyrektor kaliskiego archiwum dr Grażyna Schlender przypomniała, że prelekcja jest jednym z elementów tegorocznego Marcowego Maratonu Archiwalnego. Niedawno w ramach tego cyklu otworzyliśmy wystawę pt. "Życie codzienne w okupowanej Wielkopolsce" przygotowaną przez poznański oddział IPN, połączoną z mniejszą, lokalną ekspozycją pt. "Kalisz w latach II wojny światowej". Przed tygodniem odbyło się coroczne spotkanie z darczyńcami, podczas którego obecni wysłuchali wystąpienia także darczyńcy - Urszuli Zybury na temat jej pracy wydawniczej. Dr Grażyna Schlender nakreśliła sylwetkę gościa. Witold Banach jest osobą powszechnie znaną w środowisku kulturalnym.

Ten historyk, regionalista i muzealnik, jak sam często podkreśla, jest zodiakalnym bliźniakiem, co wyjaśniałoby interdyscyplinarność jego zainteresowań. Napisał wiele książek na temat historii Ostrowa Wielkopolskiego, jest redaktorem serii wydawniczej "Biblioteka Ostrowa" liczącej ponad 40 publikacji. Pisał również opowiadania i słuchowiska z dziedziny science-fiction. Jest laureatem nagrody Polskiego Radia i Biblioteki Raczyńskich. Co ciekawe, temat wykładu przypadł akurat na 19 marca - w tym samym dniu, 1959 r. Lee Bouvier wzięła ślub ze Stanisławem Radziwiłłem.

Witold Banach na początku swojego wystąpienia wyjaśnił skąd u niego takie zainteresowanie rodem Radziwiłłów. Po pierwsze, będąc dyrektorem Muzeum Miasta Ostrowa Wielkopolskiego, nie sposób nie otrzeć się o tę tematykę. Muzeum często stara się pozyskać zbiory na temat tego rodu, chociażby na aukcjach. Witold Banach bliżej zainteresował się związkami Radziwiłłów z rodziną Kennedy, kiedy to został poproszony o napisanie artykułu związanego tematycznie z plagą celebrytów. Był to przywilej należny wszystkim laureatom Nagrody Glogera. Wtedy pojawił się pomysł, by opisać właśnie Radziwiłłów. Także w lokalnej linii tej dynastii - berlińsko-antonińskiej - znajdziemy celebrytów, ludzi, którzy tworzyli Polskę. Wszystko zaczęło się od lokacji miasta w 1714 r. przez Jana Przebendowskiego. Jego córka wyszła za mąż za Jana Mikołaja Radziwiłła. Później domena przygodzicka przeszła w ręce Michała Hieronima, który pieczołowicie dbał o tę ziemię. Jego następcą był książę Antoni Radziwiłł. Wnuk tegoż, Ferdynand, założył ordynację przygodzicką, a swój pałac w Berlinie sprzedał rządowi Rzeszy. Ferdynand był wieloletnim parlamentarzystą, prezesem Koła Polskiego. Pośród jego dzieci postacią znaną i zarazem czarną owcą w rodzinie był syn Michał. Sprawiał on wiele problemów, procesował się z ojcem o pensję, miał sprawę w sądzie o ubezwłasnowolnienie. Swój pałac w Antoninie zapisał Adolfowi Hitlerowi. Jego długi liczyły 6 mln zł. Lepszym wzorem do naśladowania był brat Michała - Janusz. Tworzył on polską dyplomację, w okresie II RP był posłem i senatorem. Za jego wstawiennictwem uwolniono Piłsudskiego z Magdeburga. To właśnie u niego we wrześniu 1939 r. Prezydent Ignacy Mościcki znalazł schronienie przez kilka dni. W czasie wojny był wywieziony na Wschód. Przesłuchiwał go Beria i Goering. Gdy wrócił do Polski w 1947 r. pozbawiono go wszelkiego majątku, łącznie z listami osobistymi. Syn Janusza, Stanisław Albrecht mieszkał w Londynie. Był osobą wykształconą, brał udział m. in. w kampanii wrześniowej. Żył z handlu nieruchomościami. U lorda Lambtona w Feston poznał swoją przyszłą trzecią żonę - Lee Caroline Bouvier. W czasie pierwszego spotkania obydwoje byli zamężni. Lee była znana z tego, że, jak to określił prelegent, była znana. Stanowiła modelowy wzór celebrytki. Urodzona w 1933 r. najpierw uczyła się śpiewu w Rzymie, potem imała się różnych zajęć. W redakcji pisma "Harper`s Bazar" zajmowała się przekazywaniem plotek. Jej kariera istniała także dzięki, temu, że jej starszą siostrą była żona Prezydenta Stanów Zjednoczonych Jacqueline Kennedy. Sam Stanisław Radziwiłł bardzo zaangażował się w kampanię prezydencką. Zresztą, po dziś dzień John Kennedy pozostaje jedynym Prezydentem USA katolikiem. Być może jest to po części zasługą właśnie członka rodu o ultrakatolickiej tradycji. Stanisław i John byli wzajemnie ojcami chrzestnymi swoich dzieci. Lee lansowała się w towarzystwie dzięki bliskiej znajomości z Trumanem Capoty`m. Będąc dojrzałą kobietą twierdziła, że jej kariera dopiero zacznie się rozwijać. Podpisała nawet kontrakt na wydanie swoich wspomnień - udało jej się napisać zaledwie 1000 słów. Przez pewien czas prowadziła talk-show, potem nagabywała zamożnych klientów dla samego Giorgio Armaniego. Totalnym niepowodzeniem stał się jej występ w przedstawieniu pt. "The Philadelphia Story". Zebrała bardzo złe recenzje. Doceniono ją za "dużą odporność psychiczną i zapamiętanie kwestii". W 1974 r. rozstała się ze "Stasiem"., by ponownie wyjść za mąż za Herberta Rossa. W 1994 r. zmarła jej siostra Jackie Kennedy Onassis. Można stwierdzić, że klątwa Kennedy`ch w pewien sposób dotknęła i jej bezpośrednio. W 1999 r. przedwcześnie zmarł syn Jackie - John Junior i syn Lee - Anthony. Na dzień dzisiejszy Lee Radziwiłł liczy ponad 80 lat i nadal jest w dobrej formie. Można mieć o niej różnorakie zdanie. Dzięki niej jednak Radziwiłłowie przez pewien czas zaistnieli zarówno w towarzystwie celebryckim jak i wielkiej polityki Stanów Zjednoczonych.

Spotkanie w dorobowym, kameralnym towarzystwie było bardzo ciekawe, pełne anegdot i dygresji. Zainteresowane osoby mogły na miejscu nabyć książki autorstwa Witolda Banacha. Była to prelekcja dla osób, które mając już pewną wiedzę historyczną, chcą ubrać ją w informacje natury popularno-naukowej. Mamy nadzieję, że w przyszłych edycjach Marcowego Maratonu Archiwalnego, również znajdzie się miejsce na tego typu spotkanie autorskie.